Dzień dziecka zbliża się wielkimi krokami a sklepy prześcigają się ze specjalnymi ofertami. Co wybrać aby nie zarzucić naszego dziecka toną niepotrzebnych zabawek?
Poniżej nasze wybory dla dziecka w wieku 10 miesięcy. Może coś wpadnie Wam w oko i okaże się inspiracją dla podarunków?:)
1 i 2 bardzo fajne i solidne książeczki, jest cała seria no i nie da się ich pogryźć ani zjeść
3 i 4 owoce i warzywa w koszyczkach idealne do wyjmowania, wkładania, wyjmowania...
i nazywania po kolei:)
Po zabawie takimi "pysznymi" zabawkami możemy udać się na drugie śniadanie czy podwieczorek, oczywiście wszyscy wiemy jak niezdrowe są kupne ciasteczka czy słodycze dlatego można poprosić np. dziadków o podarowanie zdrowych zamienników:)
mniaaam....uwielbiamy:)
A ponadto:
1, 3, 4 piękne drewniane zabawki, solidne wykonanie, bawią i uczą
2 ulubiona zabawa czyli układanie wieży oraz jej burzenie, tutaj w wersji ze zwierzątkami
Dajcie znać czy podobają się Wam nasze propozycje:)
22.5.15
18.5.15
Jadłospis na poniedziałek
Na dzień, kiedy brak pomysłu co przygotować do jedzenia
dobrze mieć sprawdzony zestaw, a nawet kilka:)
No to zaczynamy!
Dzień I Poniedziałek
Śniadanie
Owsianka na mleku ryżowym z jabłkiem duszonym z cynamonem i
żurawiną
Lunch
Jajko pieczone z pomidorem i ziołami
Przepis:
1/2 pomidora, sparzonego obranego ze skórki
1 jajko
zioła
Małą foremkę smarujemy cieniutko oliwą. Pomidora kroimy w kosteczkę (sam miąższ), mieszamy z rozbełtanym jajkiem, posypujemy ulubionymi ziołami. Pieczemy w piekarniku (180 st, 15 min. lub do złotego koloru)
Obiadokolacja
Klopsiki z indyka w sosie warzywno- pomidorowym
Etykiety:
Baby-led weaning,
bobas lubi wybór,
jadłospis
14.5.15
Greckie smaki
Za nami pierwszy wakacyjny wyjazd. Pierwszy tydzień maja spędziliśmy na greckiej wyspie Kos. Jak każda młoda mama zastanawiałam się jak poradzimy sobie logistycznie:) Podróż samolotem, jedzenie, tym bardziej, że Blanka je to co my a nie wiadomo jakie jedzenie będzie serwowane w hotelu. Wybraliśmy opcje z 2 posiłkami, ponieważ nie lubię być uwiązana w jednym miejscu cały dzień i stawiać się z zegarkiem w ręku na na wyznaczone pory:) Także rano czekało na nas śniadanie a wieczorem obiadokolacja, w międzyczasie lunch na mieście. Taki był plan:)
Pierwsze dwa dni poszły nawet gładko ale powiem szczerze, nie łudźcie się, że dziecko będzie jadło tak ładnie jak w domu. Inny klimat, nowe miejsce, dużo ludzi, to wszystko razem sprawiło ze Blanka kompletnie straciła zainteresowanie siedzeniem z nami przy stole i jedzeniem. No i te krzesełka do karmienia! Co inna restauracja to gorsze, pozycja półleżąca prawie:( no i czystość...Własna podkładka silikonowa i chusteczki obowiązkowe.
Pieczone warzywa: bakłażan, papryka, cukinia ....ale Blanka dostała od właściciela ciastko robione przez jego mamę i przepadła...zjadła prawie całe:)
Jeszcze jedna potrawa z tawerny, meatballs :) tu w wersji domowej gdyż tamte nie załapały się na zdjęcie:)
Więc jak to wyglądało? Rano próbowałam z owsianką na wodzie, pierwszy dzień ok, potem blee..
ew. chlebek lub owoc dla zajęcia.
Lunch. Tu pole do popisu spore. W każdej greckiej tawernie znajdziemy szeroki wybór dań idealnych na lunch, małe porcje, pieczone warzywa, zdrowe omlety, ciekawe przekąski ..oj tak było w czym wybierać. Ale nie najadamy się bardzo gdyż....w hotelu czeka na nas kolacja:) I tutaj też rewelacja, do wyboru do koloru, warzywa, pasty, sałatki, ryby, krewetki, naprawdę nie było dnia żeby nie można było wybrać czegoś dla maluszka. Generalnie Blania była sensacją restauracji jedząc np. truskawki w białej letniej sukieneczce:) szkoda ze nie mam zdjęcia! ale generalnie rządził cyc i przez cały wyjazd może tylko skubnęła tych pysznych dań.
Najważniejsze jest to, że pierwszy dalszy wyjazd zaliczony i naprawdę spokojnie można dać radę a po powrocie córeczka zaskoczyła nas nową umiejętnością, mianowicie raczkuje z zawrotną prędkością po całym domu!:)
ps. Po dwóch dniach od powrotu jedzenie wróciło do normy i Blanka pomału je coraz więcej a przynajmniej jest z nami przy stole:)
W samolocie, pora na lunch: omlet z groszkiem i jabłko:)
W greckiej tawernie Souvlaki czyli kawałki kurczaka nadzianego na szpadkę, brązowy ryż, dla mamy cóż...frytki:)
Pieczone warzywa: bakłażan, papryka, cukinia ....ale Blanka dostała od właściciela ciastko robione przez jego mamę i przepadła...zjadła prawie całe:)
i wiecie co? do dzisiaj nie wiemy co w nim było:) uroki wakacji:)
świeży ananas? proszę bardzo:)
Jeszcze jedna potrawa z tawerny, meatballs :) tu w wersji domowej gdyż tamte nie załapały się na zdjęcie:)
Więc jak to wyglądało? Rano próbowałam z owsianką na wodzie, pierwszy dzień ok, potem blee..
ew. chlebek lub owoc dla zajęcia.
Lunch. Tu pole do popisu spore. W każdej greckiej tawernie znajdziemy szeroki wybór dań idealnych na lunch, małe porcje, pieczone warzywa, zdrowe omlety, ciekawe przekąski ..oj tak było w czym wybierać. Ale nie najadamy się bardzo gdyż....w hotelu czeka na nas kolacja:) I tutaj też rewelacja, do wyboru do koloru, warzywa, pasty, sałatki, ryby, krewetki, naprawdę nie było dnia żeby nie można było wybrać czegoś dla maluszka. Generalnie Blania była sensacją restauracji jedząc np. truskawki w białej letniej sukieneczce:) szkoda ze nie mam zdjęcia! ale generalnie rządził cyc i przez cały wyjazd może tylko skubnęła tych pysznych dań.
Omlet z pomidorami
Najważniejsze jest to, że pierwszy dalszy wyjazd zaliczony i naprawdę spokojnie można dać radę a po powrocie córeczka zaskoczyła nas nową umiejętnością, mianowicie raczkuje z zawrotną prędkością po całym domu!:)
ps. Po dwóch dniach od powrotu jedzenie wróciło do normy i Blanka pomału je coraz więcej a przynajmniej jest z nami przy stole:)
Etykiety:
Baby-led weaning,
BLW,
bobas lubi wybór,
grecja,
obiad,
podróż
1.5.15
Tarta z botwinką na majówkę
Co można zrobić z botwinki oprócz pysznego chłodnika za
którym tęsknię? Pyszną tartę! Moim zdaniem jest o wiele lepsza od szpinakowej,
krucha i delikatna, w środku łagodna w smaku. Robi się szybko a maluszkowi
bardzo wygodnie je się pokrojone kwadraciki. U nas okazała się hitem! Szkoda
tylko, że młoda botwinka jest tak krótko, dlatego koniecznie musicie ją
wypróbować:)
Tarta z botwinką
Składniki:
CIASTO KRUCHE
175 g mąki
90 g masła
1 żółtko
3 łyżki zimnej wody
Łyżeczka ulubionych ziół ( u nas tymianek)
FARSZ
Pęczek botwinki z buraczkami
2 ząbki czosnku
3 jajka
Biały pieprz
Kumin
Przygotowanie:
Wszystkie składniki na ciasto wkładamy do miski i siekamy
nożem, następnie szybko zagniatamy
ciasto i wkładamy na 30 min do lodówki.
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 st. Myjemy botwinkę
i buraczki. Liście i łodyżki kroimy drobniutko, buraczki obieramy i kroimy w
paseczki. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy podduszamy botwinkę z buraczkami
ok. 5 min. Dodajemy posiekany czosnek i przyprawy, dusimy jeszcze 2 minuty.
Odstawiamy do wystygnięcia. Formę do tarty wylepiamy ciastem, pieczemy przez 15
minut. Po upieczeniu ciasto studzimy. Uduszoną botwinkę mieszamy z
roztrzepanymi mocno jajkami, wylewamy na spód tarty. Pieczemy 20-25 min. W
temperaturze 180 st z termo obiegiem.
Etykiety:
Baby-led weaning,
bez mięsa,
BLW,
bobas lubi wybór,
na wynos,
obiad,
szybkie danie
Subskrybuj:
Posty (Atom)